Refleksje jakie snuję na Uroczystość Wszystkich Świętych
Stajemy nad grobami najbliższych nam osób. Wspominamy ich życie i nasze z nimi więzi – tak drogie dla nas! Stoimy też jako ludzie wiary, czujemy jak życie nas zmaga, często zranieni przychodzimy tu na cmentarz, aby wypowiedzieć im, co przeżywamy i czujemy, że nam lżej z tym doświadczeniem! Przecież oni też byli smagani przez życie, któremu stawiali czoła, i to ich z nimi zbliża.
W takim dzisiejszym dniu / 1.XI /, nie sposób nie snuć rozmyślań o tym co w życiu ma sens! W takim dniu jak dzisiejszy stawiam sobie pytanie o rzeczy ostateczne człowieka, szczególnie o znaczenie śmierci i życia wiecznego w życiu człowieka! Chcę żyć! Ale przecież nie mogę udawać przed sobą, że mnie śmierć nie dotyczy! Są mogiły, kryjące ludzie, którzy umarli mając mniej lat ode mnie ! Ile lat upłynęło od tego pogrzebu, a może miesięcy czy dni ?
Kiedy popatrzysz na mogiłę najdroższą, kryjącą w swych ciemnościach drogiego za życia męża, żonę, matkę, ojca czy dziecko to spróbuj poszukać oprócz sensu śmierci i umierania - sensu świętych obcowania.
Czy się oddalasz, czy też się przybliżasz do tej daty, która jest napisana na pomniku ? A jak daleko jesteś od Boga, jak Bóg jest daleki od ciebie?
Bez wiary w prawdę o Osobie Jezusa Chrystusa chyba byś sobie nie poradził!
Rozmyślasz nad sobą, rozumiesz sens wiary, że możesz istnie ć jedynie w Bogu – inaczej w śmierci trwasz!
Jesteś człowiekiem, masz przecież duszę nieśmiertelną , tak ale aby żyć jak człowiek powinieneś przechodzić w sobie ze śmierci / grzechu/ do życia / w łasce /– nie mówię gołosłownie , powołuję się na świętego Pawła , który powiedział „ już nie ja Paweł, żyję, ale żyje we mnie Chrystus „ Apostoł zrozumiał , że Chrystus obdarza życiem „ Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem „ oświadczył / Chrystus / przy grobie Łazarza, Tak dał ci do zrozumienia , że życie i nieśmiertelność zawdzięczasz Bogu.
Ksiądz Tischner użył paradoksalnej wypowiedz, że sensu śmierci człowieka należy szukać w jej tragiczności – w czymś, co zatrważa!, bo umieranie ciągle nam towarzyszy w życiu, a kończy się skonaniem, jako ostateczną chwilą czasowego trwania na ziemi. W to umieranie wmiesza się groźba choroby czy liczne niebezpieczeństwa.
Dla nas możliwe jest zewnętrzne doświadczenie śmierci, to znaczy śmierci tego, kto umarł. Ten ktoś za życia oddziaływał na nas swoją obecnością, teraz, gdy go nie ma wśród żyjących, nikt go nie zastąpi. Mogę tej śmierci nadać wybrane znaczenie, bądź nad nią rozmyślać o niej, bądź zbywać ją w myślach.
Kiedy rozmyślam o śmierci wraca mi w pamięci sentencja zapisana w Ewangelii, że nikt nie żyje sam i nikt nie umiera dla siebie, i w życiu i w śmierci należymy do Boga. Mogiła wydaje się być bliska, gdy ją traktuję w sensie, życia po życiu. Nie ma zmarłego wśród żyjących, ale to nie oznacza, że nie istnieje.
Pamięci o zmarłym nie da się sprowadzić do wspomnień pozostałych po nim przedmiotów czy pamiątek, jak często wtedy wracają wiersze ks. Jana Twardowskiego - spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą, /.../kochamy, wciąż za mało i trochę za późno, pozostaną po nich buty i telefon głuchy...
Umieranie jest nieuniknione, spełnia ono wobec każdego z nas określone zadanie – „ ogałaca „ jak zimny wiatr liście z drzew, że zdają się stać bez życia, wobec człowieka ogałaca z siebie samego, z wszelkich złudzeń, co do życia ziemskiego. Śmierć jest nie do uniknięcia, dlatego taka jej bezwzględność!
Jedynie człowiek, spośród stworzeń, nie może sobie poradzić ze śmiercią, choć podejmuje wewnętrzną walkę, aby wyzwolić się z nieuchronności śmierci. Jedynie człowiek wie, że śmierć jest nowym istnieniem.
Dla umierającego człowieka ten świat zewnętrzny traci znaczenie, także w nim samym niszczeje to, co zewnętrzne, natomiast ta jego wewnętrzność duszy odnawia się.
Ostatecznie nie da się od śmierci wybronić! Nie ma takiego miejsca, w którym moglibyśmy się schronić przed śmiercią! Dlatego mówi się, że śmierć jest najwyższą sprawiedliwością Bożą.
Wiara chrześcijańska uczy, że śmierć jest oddaniem ducha w ręce Ojca Niebieskiego.
Ciemny grób rozkruszy ciało w proch.
Idę przygotować wam nowe życie, świadczył Chrystus, niech się, więc nie trwoży serce wasze! W domu Ojca Niebieskiego jest dla was mieszkań wiele, czego oko nie widziało a ucha nie słyszało, tak wiele przygotował nam Bóg w życiu, które będzie nam dane wejść poza bramę śmierci.
Syn Boży, umierający na krzyżu, pozbawił śmierć trwogi, jaką niesie!
Niewiele się zda protest krzyczących nie wierzę! to absurd! Tym nie pokonasz rozpaczy! Jeśli zgodzisz się na umieranie, sobie samemu, zdobędziesz nadzieję, pokonasz rozpacz! Samo wypieranie myśli o umieraniu nie usunie trwogi, jaką niesie doświadczenie śmierci, którą obserwujesz. Tę rozpacz śmierci w głębi naszych serc zrodziła zawiść diabła. Jedynie śmiercią grzechu, zadaną sobie samemu, możemy dokonać największych zwycięstw nad samym sobą, tracąc swe życie z miłości do Boga, by zachować je na życie wieczne.
Najczęściej człowiek umiera zaślepiony własnym bytowaniem, do końca swych dni odsuwa pamięć o śmierci.
Znaczenie śmierci znajduje się w odkupieniu, krzyżowej męce i śmierci syna Bożego.
Każdemu daj śmierć jemu własną Panie, daj umieranie, co wynika z życia, gdzie miał swą miłość, cel i bojowanie.
Na jednej bramie cmentarza napisano: „ Tam gdzie wy jesteście my byliśmy, tam gdzie my jesteśmy wy będziecie „ .
Czas ucieka wieczność czeka.
Uroczystość Wszystkich Świętych jest dniem wspólnoty Kościoła pielgrzymującego z tymi, którzy nas żyjących poprzedzili nas do wieczności.
Musimy uwierzyć w cud świętych obcowania, jako istniejącej od wieków wspólnoty pokoleń ludzkich, gdzie każdy dołożył się swoim trudem do tworzenia nowych więzi i sam znalazł w nich własne miejsce w wieczności.
Oddając cześć świętym Kościół składa swe dziękczynienie Bogu za tych, którzy najpełniej wypełnili Jego misję żyjących na ziemi, a przez to zachęca pielgrzymujących do niebieskiej ojczyzny aby naśladowali ich cnoty,choć święci są ludźmi takimi samymi jak myto jednak, w nich samych, była miłość Boża którą pozwolili się kierować.
Wielbimy Boga, który w jednej uroczystości, pozwala nam czcić zasługi wszystkich świętych, prosimy Go, aby dzięki wstawiennictwu tak wielu orędowników byśmy korzystali z Bożego przebaczenia i podjęli wysiłek zdobywania świętości i trwania w łasce uświęcającej przez wszystkie dni naszego życia, abyśmy po zakończeniu naszej doczesnej pielgrzymki mogli w wieczności dalej chwalić Boga w Trójcy Jedynego – pieśnią wesela.
Niebo jest nijako przestrzenią gdzie realizuje się prawo miłości – to nijako szczęście wyciskające łzy radości, a tego szczęścia nikt nam nie odbierze, będzie to nijako dla nas nowe stworzenie, pójść do mojego nieba aby dobrze czynić na ziemi.
Ożywmy wiarę w - świętych obcowanie - we wspólnotę tych którzy razem z nami tworzą ogromny pochód z ziemi do nieba; ci którzy poprzedzili nas do wieczności są u szczytu Bożej przyjaźni my jeszcze jesteśmy dalej poddani próbie, ale złączeni jesteśmy przewodnictwem Chrystusa, naznaczeni niezatartym znakiem chrztu świętego. Jeszcze się nie ujawniło czym będziemy? Wspomagani orędownictwem świętych mamy łaski potęgujące nadzieję przyszłego szczęścia.
Przeświadczeniem wielu współcześnie żyjących ludzi jest świadomość tego że święci są nam bliscy, ich bogactwo duchowe wyrastało z wierności dla Boga, błogosławieni przez pokorę i ufne budowanie na Bogu. Czynili dobro bez rozgłosu dotykając delikatnych ran bliźnich, przyjmowali ciosy prześladowców dla Imienia Jezus. Ich życie przepajał sens służenia Bogu.
Świeci, których Kościół dzisiaj czci, to nie tylko uznani oficjalnie prze beatyfikację , lecz ci, o wiele liczniejsi i nieznani, którzy byli wierni swemu sumieniu, doszli do chwały przez wierność miłości.
Nie płaczcie serca, tym, którzy zmarli modlitwy potrzeba nie łez i rozpaczy.
Módlcie się za zmarłych, aż przyjdzie godzina, gdy ich do nieba Pan powołać raczy.
Ks. Piotr Szubski 1.11.2019 r.